W niebezpieczeństwie

- Daj spokój misiu, wezmę Weronikę i damy radę - cmoknęłam go w usta. - Jedziemy tylko wybrać jej sukienkę - dodałam.
- No okej, tylko masz na siebie uważać. 
- Tak jest - zasalutowałam. - Jak zawsze.
Razem z młodą udałyśmy się do jednego ze sklepów w Częstochowie. Miła pani ekspedientka i równie  miły ochroniarz, przywitali nas z uśmiechem. Zaczęłyśmy przeglądać sukienki.
- Gosia ja muszę do łazienki - odezwała się Werka.
- Mhym, poczekaj. Przepraszam, gdzie jest toaleta? 
- Prosto i w lewo.
Nie myśląc, wiele ruszyłyśmy tam, gdzie król chodzi piechotą. Weronika weszła do jednej z kabin, a ja czekałam na nią, gdy usłyszałam dziwne głosy. 
- Dawaj hajs i na ziemię! - To na pewno mężczyzna.
- Na ziemię, bo Was zajebiemy! - Kolejny męski głos.
Właśnie wtedy wyszła Weronika i ruszyła do wyjścia, złapałam ją za rękę.
- Co jest?
- Słuchaj.
Dziewczyna zaczęła słuchać i szybko zrozumiała.
- Gosia, co robimy? 
Jak na złość w głowie nie miałam żadnych pomysłów, nic, zero, null. Gosia myśl, teraz!
- Serce mi wali.
- Obiecuję, że nas wyciągnę - w tej chwili padł strzał.
- Gosia! - pisnęła.
- Cichutko.
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Sebastiana, powiedziałam, gdzie jesteśmy i co się dzieję, opisałam też jak wyglądają bandyci, gdy zobaczyłam, że jeden z nich idzie, rozłączyłam się. Wyciszyłam telefon i schowałam w jednej z kabin. Wzięłam siedemnastolatkę w objęcia, po chwili wszedł jeden z napastników i kazał iść z nim, wymachując bronią, jednak ten głos taki dziwnie znajomy.
- Siadać i cisza! 
Szybko usiadłyśmy i przytuliłam młodą. 
- Ty, a one to lesby - rzucił jeden z mężczyzn. Dopiero wtedy dostrzegłyśmy z Werką zwłoki ochroniarza.
- Gosia, co tam jest? - dziewczyna zerknęła w stronę ciała.
- Nie patrz tam - poleciłam jej, chyba za głośno.
- Zamknij w końcu ryj! - znowu zaczął machać bronią przed moją twarzą.
- A Ty co? - zapytałam powoli wstając. - Machasz ludziom bronią przed twarzą i zgrywasz kozaka, z zasłoniętą buzią, no nie źle, ciekawe czy teraz będziesz taki mądry - jednym ruchem wybiłam mu broń tak, że była moja i zdjęłam kominiarkę. Jednak to kogo ujrzałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
- Eryk?! - spytałam. 
Nie odpowiedział nic tylko ruszył w moją stronę, lecz nie zaszedł daleko, bo po chwili przywitał twarzą podłogę, Weronika związała mu sznurówki. To było genialne!
- Ja pierdolę chłopie głupie pindy Cię zrobiły w konia! - krzyknął drugi i strzelił w moim kierunku, ale zrobiłam unik.
- Gosia chodź musimy pogadać - odezwał się Eryk jakby normalnie.
- Czekaj - kucnęłam przed Weroniką i dałam jej broń. - Pamiętaj tylko w ostateczności - dodałam.
- Gosia zostań - dziewczyna mnie objęła.
- Wrócę, obiecuję - objęłam ją i z Erykiem udałam się na zaplecze sklepu.
- To czego chcesz? - zapytałam, gdy byliśmy w magazynie.
- Uhu, milutka jak całe technikum - rzekł z ironią.
- Mhm, znawca się odezwa - odparlam chamsko.
- Taka prawda, nie szanowałaś nikogo, nawet Mateusza wodziłaś za nos 3 lata. Mnie z resztą też, kiedy chciałem zagadać, byłaś zajęta - poczułam się jakby mi ktoś strzelił z liścia.
- Że co kurwa? Tobie coś się w mózgu poprzestawiało?! Po pierwsze to całe technikum mnie prześladowali, po drugie w domu nie miałam za łatwo. Do tej pory mam depresje, stany lękowe, nerwice i napady autoagresji. A ta dziewczyna z bronią co tam siedzi, to siostra mojego chłopaka, który mi pomaga  z tego wyjść i którego kocham ponad wszystko, więc mi nie pierdol, że cokolwiek wiesz -wyrzuciłam na jednym tchu i ruszyłam do wyjścia, ale przycisnął mnie do ściany i zaczął zdzierać ze mnie ubranie, po chwili moja bluzka była rozdarta, a ja za bronienie się dostałam z pięści i zostałam rzucona na podłogę. Zamknęłam mocno oczy.
- Puść ją! - usłyszałam głos Sebastiana, który zrzucił ze mnie Eryka i zaczął okładać.
- Jeszcze raz tkniesz ją to Cię dojadę - uderzył. 
- Misiu nie warto - powiedziałam, a on założył mi swoją bluzę i przytulił.
Szczerze? Potrzebowałam tego, jego dotyku, przytulenia zapachu jego perfum. Potrzebowałam jego.
- Weronika! - krzyknęłam.
- Jest na zewnątrz z policją i rodzicami.
- Pani też musi złożyć zeznania - oznajmił policjant i wyprowadził Eryka.
Siedziałam na komisariacie i składałam kolejne zeznania, klepie kolejny raz to samo, gdy do pokoju wpada inny policjant.
-Pani i oskarżony pan Eryk jesteście...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Półtora roku razem

"Afekt" Remigiusz Mróz

Poeci też... lenie