„...I obiecuję, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci...”
⚠️⛔🔞Uwaga opowiadanie zawiera treści dla osób pełnoletnich - Wrażliwi przepraszam Was ⚠️⛔🔞
- Głupia gówniaro, nigdzie z nim nie pojedziesz. -Odezwał się mój ojciec.
Poczułam jak łzy cisną mi się do oczu.
- Własnie, że pojedzie. - Sebastian poszedł do mojego pokoju i zaczął pakować moje rzeczy.
Szybko poszłam za nim.
- Misiek... Czy to wszystko nie jest za szybko? - zapytałam.
- Kotuś... - podszedł do mnie. - Chcesz być dalej bita i poniżana? - zapytał, a ja zacisnęłam zęby, żeby się nie rozpłakać.
Wiedziałam, że ma rację, każdy dzień w tym domu jest jak walka, i to o co? O szacunek od własnej rodziny.
- Nie, nie chcę - idparłam i spakowałam się.
Napisałam rodzicom jeszcze list i razem z Sebastianem, otworzyłam okno i wyszliśmy. Szybko pokonaliśmy płot, a po chwili podjechał jego kolega.
- Wskakuj miśka - powiedział, a ja wsiadłam do busa, gdzie było jeszcze dwóch chłopaków. Momentalnie ich wzrok znalazł się na mnie, a bardziej na moim dekolcie. Co za licho podpowiedziało mi, bym założyła tę bluzkę.
- O hej malutka - odezwał się jeden z nich.
- Ta ta no cześć.
- Ej, a gdzie Ty będziesz siedziała? -Zapytał kierowca, a Sebastian wsiadł i posadził mnie na swoje kolana, szybko założył mi swoją bluzę i ucałował w policzek.
- Właściwa osoba na właściwym miejscu - rzekł, a ja poczulam coś, czego nie powinnam, przynajmniej nie teraz, zawstydziłam się lekko.
- Oho Twoja paniusia Seba coś poczuła - rzucił Michał. - Z resztą tyłek i cycki ma pierwsza klasa.
- Ehem no u misia to nawet przez ubranie czuję, a u Ciebie to wątpię - odparłam i wtuliłam się w Sebastiana.
- Idziesz spać maluszku? - zapytał i objął mnie, a ja pokiwałam głową na nie, po prostu chciałam się do niego przytulić, wzrok jego kumpli mnie wkurzał, ale nie miałam siły się z nimi kłócić.
- Ty jesteś Gosia, co nie? - zapytał kierowca.
-Tak, a co?
- I nie boisz się swojej decyzji?
- Nie - odrzekłam od razu. - Chcę z Sebastianem stworzyć kiedyś dom, ciepły, rodzinny dom. Wiem, że to, co jest między nami, nie rozpadnie się, bo mamy siebie - powiedziałam i splotłam nasze dłonie.
- Moja kochana miśka - przytulił mnie bardzo mocno.
Wchodząc do domu chłopaka czułam ogromny stres. Jak zareagują na mnie jego rodzice? Gadałam z nimi na kamerce, ale to nie to samo. ,,Dobra Gosia dasz radę" - pomyślałam. Stawiając buty, Sebastian strzelił mi siarczystego klapsa.
- Kusisz w tych leginsach - wyszczerzył się i już miałam go skarcić, ale wyszli jego rodzice i siostra.
- Mamo, tato to właśnie jest moja Gosia.
Chłopak mnie przedstawił, a ja wyciągnęłam dłon do jego ojca, który się uśmiechnął i odwzajemnił gest, natępna była jego mama, ta lekko mnie przytuliła i w końcu moja szwagierka, dosłownie się do mnie przyssała.
- Hej Weronika - przytuliłam ją i wszyscy poszliśmy zjeść.
- Matko boska ile tego? Nie trzeba było - rzekłam, gdy zobaczyłam syto zastawiony stół.
- No chyba trzeba.
Sebastian bez wiekszego wysiłku objął mnie dłońmi w pasie.
- Jezu dziewczyno, jaka Ty chuda - odezwał się pan Adam.
- Strasznie - skomentowal Sebastian.
- No dzięki.
- Dobra jedz, jedz.
Pani Ewa podstawila mi pod nos talerz z rosołem, szkoda tylko, że ja i rosół się nie lubimy.
- Misiu... - zaczęłam.
- Co się stało? - zerknął na mnie.
- A dobra już wiem.
Wstał i podszedł do lodówki, wyjął śmietanę i ketchup i mi podał, a ja zrobiłam sobie pomidorówkę.
- Dziękuję - rzekłam, odstawiając talerz, jednak przede mną pojawił się następny, tym razem z ziemniakami, kotletem schabowym i mizerią, a odmówić nie wypadało, wiec wszystko zjadłam.
- Smakowało? - zapytała pani Ewa.
- Tak, bardzo dobre.
- Gosia, a pójdziemy do sklepu? Zrobisz mi dobierane? Zrobisz mi kreski? - Weronika zasypała mnie pytaniami, ale nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Sebastian przełożył mnie przez swoje ramię i zaniósl do pokoju, gdzie posadził na łóżku i zamknął drzwi na zamek, wiedziałam, że czeka nas poważna rozmowa. Ściągnął z siebie koszulkę i położył się.
- Chodź do mnie - powiedział, a ja położyłam się obok i ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej, złapał mnie za noge i położył na sobie.
- Wiesz, że Cię bardzo kocham?
- Wiem misiu, ja Ciebie też.
- Pamiętaj, że jeśli coś będzie za szybko dla Ciebie, mów śmiało.
- Dobrze.
- Nie chcę Cię wykorzystać, chce, żebyś się otworzyła. A teraz pozwolisz, że coś zrobię. -Wsunął dłoń w moje majtki i zaczął ją masować.
Czułam zmieszanie, strach i podniecenie mieszało się we mnie. Uważnie obserwowałam, każdy jego ruch.
- Zamknij oczy - szepnął mi do ucha, a ja przymknęłam powieki.
Wsunął we mnie palac i zaczął poruszać. Wydałam z siebie cichy jęk, a moje dłonie zacisnęły się na bialej kołdrze w czerwone maki, serce waliło jak oszalałe. Nigdy w życiu nie było mi tak dobrze, sama nie wiem, kiedy moje ciało ogarnęła fala przyjemności. Wyjął palec i wytarł o papier leżący na stoliku.
- Podobało się? - zapytał z uśmiechem.
- To było... Mega! Nigdy w życiu nie było mi, tak dobrze... Dziękuję - uśmiechnęłam się.
- To dopiero początek - powiedział i zaczął mnie łaskotać, a ja śmiałam się i wiłam, gdy zadzwonił mój telefon. Sebastian przestał mnie łaskotać, a ja od niechcenia zerknęłam na wyświetlacz, mina mi zrzędła, gdy ujrzałam napis ,,Mama".
- Odbierz - rzekł chłopak.
- Halo? - powiedziałam, po wciśnięciu zielonej słuchawki.
- Przez Ciebie ojciec jest w szpitalu - rzuciła oskarzając mnie, a ja wiedziałam, o co chodzi.
,,Nadciśnienie" te słowo rozbrzmiało w mojej głowie, choć nikt tego nie wypowiedział. Tylko dlaczego mnie oskarża?
- Przeze mnie? No wątpię.
- Tak, przecież wolisz się kurwić z jakimś fagasem, a nie siedzieć w domu.
- Domu? - zakpiłam. - Ty nazywasz to domem? Trudno kochać dom, jeśli dom to tylko meble.
- Przecież miałaś wszystko.
- Wszystko? Ty nazywasz wszystkim, bicie, szarpanie, wyzywanie i poniżanie? - rozpłakałam się. - Jakoś ojcu nic nie było jak mnie wyrzucił z domu na boso, w nocy, a Ty zabronłaś mi zabrać telefon, bym mogła wezwać pomoc. Nie, nie wrócę do Was, ani dziś, ani jutro, ani za tydzień, nigdy. - Tymi słowami zakończyłam połączenie.
Mój miś od razu mnie przytulił.
- Mam już ich dość, serdecznie dość.
- Już cii.
- Zawsze chciałam, by tata zaprowadził mnie przed ołtarz, odebrać przed ołtarzem biało-czerwone róże od mamy. A teraz nie mam rodziców, a brat, to szkoda gadać.
Zaczęlam ryczeć, bo nie mogłam się opanować.
Sebastian nas położył i przytulił mnie mocno.
- Cichutko, już, nie myśl o tym - gładził moje ciemne, długie włosy.
Chyba po trzydziestu minutach usnęłam.
*Sebastian*
W końcu usnęła, po trzydziestu minutach płaczu na mojej klatce piersiowej było morze, słonych łez. Przykryłem ją kołdrą, tak się do mnie przytuliła, że nie mogłem wstać, więc leżałem przy niej. Myślałem o jej słowach, o tym jaki by chciała ślub, kościół ołtarz, to jestem w stanie zrobić, ale z tym, żeby jej ojciec zaprowadził ją przed ołtarz, a matka podała kwiaty, już nie. Jedyny ratunek to moi rodzice, przecież lubią Gosię, a ja chcę spełnić, każde jej marzenie, bo taka księżniczka na to zasługuję.
- Tato nie bij! - krzyknęła przez sen i zadrapała mnie lekko.
Nie byłem o to zły, wręcz przeciwnie rozumialem ją.
- Cii miśka jesteś bezpieczna - szepnąłem do jej ucha, a ona otworzyła oczka. - Dzień dobry.
- Emm hej - ziewnęła. - To ja? - wskazala na blizny na moim brzuchu, na co kiwnąłem głową.
- Przepraszam - powiedziała, a ja ułożylem ją na sobie.
- Nie szkodzi.
Patrzyłem w jej śliczne niebieskie oczka.
- Śliczna jesteś.
- Dziękuję - zarumieniła się, a moje ręce zjechaly na jej tyłek, docisnąłem ją do siebie.
- I moja, tylko moja..
- Tylko Twoja - zaczęła mnie kusić, bo usiadła na moim przyrodzeniu i zaczęła ruszać pupą. Matko Boska w moich spodniach zrobiło się jedno, wielkie powstanie. Miałem ochotę ściągnąć z niej te ciuchy, całować ją po ciele, dotykać, przytulać i w końcu się z nią kochać. Jednak czy jest na to gotowa? Czy jest gotowa na swój pierwszy raz ze mną i oddanie mi cnoty? Nie powiem, bo mam chęć, ale czy powinienem?
-Miśka chcesz tego? - zapytałem, patrząc w jej oczy.
- Chcę.
- Jesteś tego pewna? - ułożyłem dłonie na jej biodrach. - Wiesz, że nie mam gumek.
- Jak jeszcze nigdy niczego. Najwyżej trafisz, tylko strzelaj celnie - powiedziała, a potem wszystko samo się potoczyło, cudowny, romantyczny, długi sex. Z żadną nie było mi tak dobrze, jak z Gosią, jej ciało jest idealne, delikatne i subtelne. Wykonałem kolejne pchnięcie i doszłem w niej. Szybko wyszedłem.
- Kotek, czy Ty... - zaczęła.
- Tak, ale pamiętaj, że jeśli będziesz w ciąży, wychowamy to dziecko, razem - powiedziałem i przytuliłem ją.
Minęło kilka miesięcy, a Gosia kolejny poranek wymiotuje, Weronika trzyma jej włosy, a ja szykuję herbatę.
- Gosia jest w ciąży? - zapytała moja mama.
- Nie wiem, prawdopodobnie tak - oparłem się o blat. Gdy dziewczyny weszły do kuchni i usiadły, od razu postawiłem przed Gosią kubek z herbatą.
- Śledzi chcę - rzekła Gosia i wzięła łyk herbaty. Moja mama zaśmiała się.
- Robiłaś test? - zapytała i zastała cisza, w końcu, Gosia wyjęła z kieszeni test ciążowy i położyła na stole. Wziąłem go do ręki.
-Dwie kreski, ale co to znaczy? - zapytałem, a moja siostra strzelila faceplama.
- To znaczy, że będziesz ojcem bracie - oznajmiła, a ja nie mogłem w to uwierzyć. Szybko poszedłem do pokoju i wziąlem pierścionek, wrócìłem do kuchni i klęknąłem przed Gosią.
- To miałbyć prezent urodzinowy, no ale... Wyjdziesz za mnie? - zapytałem.
- Tak - odparła, a ja założyłem jej pierścionek i ją pocałowałem.
*Gosia*
Trwają przygotowania do ślubu. Suknia już na mnie czeka, a ja wybieram z misiem serwetki.
- Kochanie, niebieskie będą ok - rzekłam, siedząc mu na kolanach.
- No, ale do białego pasuje biały.
- Mam na myśli pastelowy niebieski.
- Że jaki?
- Taki.
- A nasza dzidzia jak tam? - dotknął mojego brzuszka.
- Rośnie dzielnie - uśmiechnęłam się.
- To dobrze, bo tata i mama czekają.
- No właśnie maluszku.
- Jak się czujesz? - zapytała Weronika, wchodząc do pokoju.
- Dobrze - uśmiechnęłam się.
I w końcu nadszedł ten dzień, biała suknia, welon, kościół... Idealnie.
Zerkam na małą Lenkę, która trzyma obrączki, jest to córka siostry Pani Ewy. Sześciolatka uczesana w dwa dobierane warkoczyki z różowymi wstążkami i ubrana w tego samego koloru sukienkę. Jest przeurocza.
Gdy przychodzi właściwy moment, gestem ręki wołam dziewczynkę, która podchodzi z obrączkami.
- Ja Sebastian, biorę Ciebie Małgorzato za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci - nałożył mi obrączkę.
- Ja Małgorzata, biorę Ciebie Sebastianie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci - nałożyłam mu obrączkę.
- Ogłaszam Was mężem i żoną - usłyszeliśmy, po czym się pocałowaliśmy.
Z kościoła pojechaliśmy do restauracji, gdzie odbyło się przyjęcie.
*Sebastian*
Właśnie chodzę w tą i tamtą przed salą porodową, gdzie rodzi moja Gosia. W końcu wychodzi pielęgniarka.
- Pan jest ojcem? - Pyta.
- Tak.
- W takim razie zapraszam - mówi, a ja idę za nią na salę.
Widzę moją żonę z moim synem na rękach, szczerze mówiąc, wzruszyłem się.
- Hej, jak się czujesz? - pytam.
- Dobrze, uroczy jest.
- Po mamusi.
- Oj chyba po tatusiu.
- Nasz mały Szymon.
Teraz mieszkamy z Gosią i Szymkiem u moich rodziców, niedawno ochrzciliśmy małego, chrzestną była moja siostra, a chrzestnym mój kuzyn. Powiem Wam, że nic lepszego w życiu nie mogło mnie spotkać.
Gwiazdeczka Gosia
Komentarze
Prześlij komentarz