Pierwszy wiersz, wierszyk, wierszyczek
Nie pamiętam już, jak w mojej głowie narodził się pomysł na napisanie wiersza ani dlaczego akurat taki temat wybrałam. Pamiętam za to bardzo wyraźnie, jaką radość sprawiało mi wymyślanie rymów, układanie kolejnych wersów, zwrotek... I tak oto jakieś dwa lata temu powstał mój mały wierszyczek, który zatytułowałam: Napad na bank.
Czarna bluza, czarne spodnie
No bo noce są dość chłodne.
Czarna broń i kominiarka
Ulubione rzeczy Marka.
Zabrał je ze sobą,
Idzie leśną drogą,
I się chwyta drzewa,
Słysząc, że ptak śpiewa.
Czarna bluza, czarne spodnie
Ktoś popełni dzisiaj zbrodnię.
Marek się po cichu skrada,
Zaraz potem bank okrada.
A nie, nie, chwileczkę...
Czesze swą grzyweczkę.
Spojrzał na odbicie w szybie,
Już wie, że źle dybie.
Czarna bluza, czarne spodnie
Chciał wyglądać dzisiaj modnie.
Ubrał buty sznurowane
Wczoraj w pianie szorowane.
Właśnie wchodzi przez drzwi szklane,
Potknął się i walnął w ścianę.
To sznurówka się zemściła,
Głupią głowę mu rozbiła.
Czarna bluza, czarne spodnie
Do szpitala wpadł niegodnie.
Miał bogaczem być od dzisiaj,
Zamiast tego zgubił misia.
Był przypięty do suwaka,
Nosił go tam od dzieciaka.
Zmarnował całą sobotę,
Mówi - rzucam tę robotę.
Gwiazdeczka Marzena
Komentarze
Prześlij komentarz