Historia jednej rzeczy
Siedzę w pokoju otoczona zapachem imbiru pochodzącego z mojej herbaty oraz otulona ciepłym kocem. Nauczycielka na języku polskim zadała nam na zadanie domowe, aby przeczytać książkę Adama Mickiewicza pod tytułem „Pan Tadeusz”. Zabrałam się za nią stosunkowo wcześnie, moje koleżanki z klasy nawet nie posiadają tej książki w domach. Ja książkę dostałam wcześniej od mamy, a ona od mojej babci. Można powiedzieć, że ta książka jest z nami od wielu lat.
Przewracając kolejne przeczytane strony książki, zaczynam się zastanawiać, co czuła moja babcia, kupując ją za swoje pierwsze zarobione własnoręcznie pieniądze. Urodziła się w czasach wojny, a swoje pierwsze lata edukacji spędziła, oglądając odbudowującą się z gruzów Warszawę. Z jej opowiadań wiem, że nie było łatwo, z nauczycielami było ciężko, a niektórzy pozwalali tylko na czytanie jedynie książek, które zatwierdził Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Nie było można czytać wielu wierszy oraz książek, ponieważ zagrażały one wizerunkowi władz. Nie mogłam uwierzyć wtedy w taką sytuację i to, jak ludziom musiało być ciężko. A przecież taki los zgotował człowiek człowiekowi.
Czytając dalej, napotykam na zaznaczony ołówkiem fragment, który opisuje Jacka Soplicę i pokazuje, że był on bohaterem romantycznym. Czytam ze szczegółami to, jak ludzie chwalili go za odwagę, bezpośredniość i zdolności rycerskie. Opowiadanie Gerwazego przedstawia tego bohatera jako ubogiego szlachcica, ale o wielkiej miłości do szlachcianki Ewy. Ta historia bardzo przypomina mi historię miłosną moich rodziców. Mama nie pochodziła z bogatej rodziny, babcia była krawcową, zaś dziadek był listonoszem, pomimo że oboje lubili swoje prace, nie byli w stanie przenieść się w hierarchii społecznej w górę i poprawić swojego stanu życia. Z innej grupy społecznej wywodził się tata. Dziadek był cenionym po wojnie lekarzem, a babcia nigdy nie musiała pracować, mogła jedynie wychowywać tatę, ciocię i wuja, ponieważ dziadek zarabiał na tyle dużo, że mogła sobie na to pozwolić, a i tak wystarczało im na różnego rodzaju aktywności i możliwość wykształcenia swoich dzieci najlepiej jak tylko można. Całe szczęście, że historia moich rodziców nie skończyła się tak jak Jacka i Ewy i mogliśmy urodzić się ja i mój brat, wśród miłości i szczęścia.
Czytając kolejne rozdziały, ponownie zauważam zaznaczone fragmenty delikatnym szarym ołówkiem. To musiała być moja mama, ponieważ babcia zawsze powtarza, że książki trzeba szanować, nie rysować po nich, nie dotykać brudnymi palcami oraz nie zaginać rogów. Żyła w innych czasach, nauczona szanowania tego, co mamy. Jednak zauważam też pozostałości po użytkowaniu tej książki przez moją babcię. Znajduję pożółkły bilet na wszystkie linie tramwajowe warty 5400 zł. Przez moment zastanawiam się, co w tej książce robi stary bilet, jednak po chwili zadumy przypominam sobie, że ta książka towarzyszyła babci bardzo często w podróżach do pracy. Przeczytała ją wielokrotnie, ponieważ uważała, że ma bardzo dobry i pozytywny wydźwięk.
Doczytuję książkę do fragmentu o ucztowaniu i o szlacheckim zwyczaju parzenia kawy. W książce jest napisane, że tę czynność wykonywała kobieta zwana kawiarką, która ją sprowadzała i gotowała ziarenka kawy.
Właśnie miałam zaczynać kolejny rozdział w książce, gdy usłyszałam, że właśnie przyjechali dziadkowie na coniedzielną kawę i pyszne ciasto mojej mamy. Będę miała okazję zapytać babcię o to, co uważa na temat zwyczaju podawania czarnej polewki, gdy kandydat na zięcia nie przypadł rodzinie dziewczyny do gustu. A wiem, że w jej czasach starsze osoby praktykowały czasami tę tradycję.
Przy kawie wracam myślami do mojej lektury leżącej na stoliku nocnym i wiem, że na pewno ta książka zostanie przekazana dalej moim przyszłym dzieciom, a następnie marzę, aby dostawały je kolejne pokolenia rodziny Kowalskich.
Kochani, dzisiaj chciałabym pokazać moją pracę, którą pisałam na zajęcia na studiach. Mam nadzieję, że Wam się podoba „Historia jednej rzeczy".
W tym też miejscu chciałabym podziękować również moim przyjaciółkom, które pomogły mi napisać to, co właśnie przeczytaliście.
Całuski,
Gwiazdeczka Alicja
Komentarze
Prześlij komentarz